Lista obecności podpisana

Rachunek sumienia po jeździe doprowadził mnie do dwóch wniosków. Po pierwsze nie oglądać się za siebie, po drugie wyleczyć ból kolan. Z tym, że co do tego pierwszego to nie mam pewności...
 Farmaceutyki na odbudowanie formy już zażywam ale z przestawieniem się na inny tryb jazdy będzie ciężej. Mam mianowicie, chyba słusznie, taki nawyk, że często sprawdzam czy ten jadący za mną cały czas jest i czy wszystko gra. Jeśli zgubi ślad to czekam aż dobije a jeśli wymaga tego sytuacja wracam żeby go odnaleźć. I wszystko gra dopóki część grupy co jest przede mną robi to samo.
 Ostatnim razem ten system jednak "zaniedziałał" ale nie muszę mieć czarnej skrzynki żeby dojść dlaczego. Dobrze pamiętam komu dawałem znaki, żeby przystopować bo reszty nie widać. Bogu dzięki, że te moje nawoływania dotyczyły bzdury. A gdyby ktoś naprawdę zrobił wtopę i liczyły by się sekundy? Myślenie nie boli ani nie kosztuje! Zawróciłem i bez problemu znaleźliśmy się i można było dalej kontynuować dzieło w komplecie. Oczywiście gdyby najszybsi z najszybszych nie fantazjowali tylko pod siebie. Ja też wolałbym zapierdalać, "gdyż lubię zapierdalać". Ale, Szanowni Państwo, cała załoga powinna dbać o to żeby trzymać się razem. Bo jeśli nie to zawsze będzie ryzyko, że ktoś kto zniknął nam z pola widzenia może mieć w danej chwili przejebane... Piszę to na "zaś" bo adresat tego apelu i tak nawet przez tlanslatora googlowego nie zakuma treści, a szkoda...

 Ogólnie jeździło mi się OK, ale czuję, że dochodzimy niebezpiecznie blisko rutyny i powielania fajnych "eventów" a temu zawsze mówię NIE. Jeszcze jedno czy dwa parkowania w tym samym miejscu, jazda w tym samym kierunku i brak nowych pomysłów może "położyć" St Clair. Tak jak to było z Delano na przykład. A tego bym nie chciał bo "Klara" to jest jeden z najlepszych terenów jakie mieliśmy pod kołami.
 Czeka zachodnia część za RT 61, czeka południe od RT 209, tam byliśmy ale gówno widzieliśmy bo na śladach mam czarno na białym, że zawsze walimy tymi samymi szlakami. I wreszcie szlag mnie trafi ;P...
 A Hunter? Już któryś raz z Glacą debatujemy, że trzeba coś z tym zrobić. Tylko, że ja nie mam śladów z prehistorii. Ale mam za to wyjebane na rozpoznanie wszystkiego co jest dostępne a jest tego sporo więc szkoda marnować możliwości. Dlatego planuję oddalić się od wydeptanych przez nas ścieżek. Jeśli będą chętni to damy radę, jak nie będzie to dam radę ;).

 Można powiedzieć, że urwałem kierownice bo utrzymała się na jednej z dwóch śrub, w dodatku skrzywionej. Jakimś cudem podreperowałem to przy aucie amerykańców a punkt w którym zaparkowali zapisałem do GPSa. I co ciekawe wychodzi na to, że jest to zajebista miejscówka. Stamtąd jadąc na wschód fajnie można eksplorować teren na południe od 209, dlatego aż się prosi o otwarcie umysłów...

 Józek walczył gdzieś na kamieniach i przypłacił to dziurą w deklu silnika. Ale rozumiem, ze już to naprawił bo na dziś szykował wyjazd.

 Inżynier Joint poratował mnie specyfikiem na stawy bo potrzeba jest już wyraźna. W niedzielę po powrocie, już przy chałupie nie mogłem wyjść z auta. Ruszałem się jak Jagger ;P. Doznałem wtedy olśnienia, że z każdym dniem faktycznie mam bliżej do gromnicy...

 Filmik będzie pod krytykę, czyli z dłuższymi sekwencjami z jazdy. Nie ma tego wiele bo nie sformatowałem karty przed wyjazdem.
Przepraszam, dziękuję, do widzenia ;).


jeździec i koń
przyodziewanie szat
trunek rozgrzewająco - rozweselający
serwowano w minimalnych ilościach,
pyyycha :)
za dużo było "momentum" dlatego "hole is ready" ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA! Aby dodać komentarz nie musisz się logować. Wystarczy kliknąć na opcję Nazwa/adres URL i wpisać swoje imię lub ksywkę.
Śmiało! :)
Każdy wpis musi być zatwierdzony więc proszę o cierpliwość. To dla dobra kultury dyskusji i zachowania pewnych standardów na blogu. Innymi słowy - admin nie śpi, żeby pisać mógł ktoś ;P.