Trwam ;P

Wiem, że blog nie ma obserwujących. Już teraz nie ma ale byli. Na początku w ogóle nikt o tym nie wiedział więc miałem swobodę wynikającą z tego faktu. Pławiłem się w swoich przemyśleniach nawet jeśli nie były one nie wiem jak poetyckie. Wstydu też nie czułem bo nigdy nie aspirowałem do miana najlepszego w tej dziedzinie. Ogólnie rzecz biorąc kameralnie było bo taki był mój zamysł. Coś w rodzaju pamiętnika motocyklisty, do którego oprócz mnie mieliby dostęp bohaterowie moich przemyśleń, o ile by ich to zainteresowało. Oczywiście brałem pod uwagę to, że mogą się dokopać do Enduroway osoby postronne, które jakimś cudem znajdą to w wyszukiwarce. Tak czy inaczej pisać o tych naszych przygodach było jedną z największych moich przyjemności. I trzymam te wspominki jak jeden z najwiekszych skarbów mojego życia. Bo wszystko przemija a pamięć nie jest wieczna...